Artykuł powinienem zacząć słowami „miałem dzisiaj klienta”, ale zacznę trochę inaczej. Dzisiaj dzwoniłem do klienta, a raczej do dużej grupy klientów. Codziennie rano wykonuję wiele telefonów na zimno, aby porozmawiać z właścicielami firm o ich biznesie i zaproponować im pomoc w pozyskaniu środków finansowych na rozwój działalności. Kiedy więc dzwonię na pozyskany z ogólnie dostępnych źródeł telefon,
przedstawiam się i mówię, że chciałbym porozmawiać o finansach firmy, najczęściej słyszę jednozdaniową odpowiedź: dziękuję, nie jestem zainteresowany kredytem, do widzenia. Odnoszę wtedy wrażenie, że wszyscy przedsiębiorcy są niesamowicie wyedukowani, znają produkty finansowe, umieją odróżnić kredyt od leasingu czy faktoringu, wiedzą też jak zagospodarować nadmiar gotówki. znają oferty lokat bankowych. Nie chcą słuchać.
Powstaje zatem pytanie, jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest aż tak źle. Dlaczego znaczna część firm ma trudności z zachowaniem płynności finansowej, z nadmiernym zadłużeniem, z budżetowaniem kosztów działalności. Jest też duża grupa przedsiębiorców, która zamiast szukać sposobu na lepszą wydajność, szuka usprawiedliwienia słabych efektów swojej pracy kryzysem, złymi warunkami prowadzenia działalności w Polsce, itp. I właśnie teraz chciałbym opisać jedną z rozmów telefonicznych z klientem, którego udało mi się wciągnąć do trochę dłuższej dyskusji. Tak więc zadzwoniłem do pewnej firmy transportowej. Odebrał telefon właściciel firmy. Przedstawiłem się, powiedziałem że jestem doradcą finansowym i pomagam małym firmom w pozyskiwaniu środków finansowych. I chciałem z nim porozmawiać o ewentualnych potrzebach firmy w tym zakresie. Osoba z drugiej strony powiedziała wtedy, że jakieś środki finansowe by się przydały, ale po co, skoro w „tym kraju nie ma sensu się rozwijać”. Jak to nie ma sensu. Ale Pan niestety oprócz tego, nie potrafił więcej powiedzieć dlaczego nie ma sensu. Więc ja dalej próbuję z nim rozmawiać. Mówię – a wie Pan, codziennie spotykam się z właścicielami wielu firm, również takich jak Pana. I jedni mówią że ich firmy znajdują się w złej kondycji finansowej, bo jest kryzys, zła koniunktura. A inni mówią, że taki okres jak teraz, jest najlepszy na rozwój. Nigdy nie nadejdzie lepszy czas. Trzeba więc korzystać póki jest to możliwe. Wtedy gratuluję im sukcesu i mówię, że przychodzą tacy, którzy swoją aktualną sytuacją obarczają kryzys, Ci odpowiadają, że kryzys to każdy ma w głowie.
Kiedy powiedziałem te słowa, mój telefoniczny rozmówca przytaknął mi i powiedział. Tak, bo mają rację.
Wtedy zacząłem kontynuować swoja rozmowę, mówiłem o gospodarowaniu środkami pieniężnymi, o dywersyfikacji dochodów, poszukiwaniu klientów. W pewnym momencie usłyszałem ponownie – oczywiście, ma Pan absolutna rację. Ale w tym kraju nie ma to żadnego sensu.
W tym momencie stwierdziłem, że dalsza rozmowa nie ma sensu. Nie można edukować na siłę.
Jak można pracować, prowadzić działalność, czy nawet robić cokolwiek innego, bez pełnego zaangażowania. bez wiary w sukces. W ten sposób prowadząc firmę można szybko znaleźć się w ostatnim stadium rozwoju czyli upadku.
Stanisław Binkiewicz